Podczas pierwszej tury wyborów burmistrzowskich T.Dąbrowski uzyskał 45% poparcia, jego rywale – 55%, z czego jego główny konkurent W.Pszczółkowski – 21%. Dwa tygodnie później dotychczasowy burmistrz zwiększył swój stan posiadania o 13% zaś jego konkurent podwoił go dochodząc do 42%. Pytanie, na które chcemy znaleźć odpowiedź brzmi, jak wyglądały przepływy elektoratu i co je powodowało?
Nie mamy do tego celu precyzyjnych narzędzi, czyli informacji o zachowaniach poszczególnych wyborców, jakie zbiera się poprzez badania socjologiczne. Dysponujemy jedynie wynikami zbiorczymi dla poszczególnych obwodów wyborczych. Takie dane nie pozwolą nam odpowiedzieć na interesujące nas pytanie ale pozwolą sformułować hipotezy. No więc spróbujmy.
Pierwsze ze szczegółowych pytań brzmi, czy przyrost głosów T.Dąbrowskiego wykazuje jakiś związek z jego wyjściowym, wyrażonym w I turze poparciem? Czy jest tak, ze zyskiwał więcej, tam gdzie startował z niższego pułapu, czy wręcz przeciwnie. Odpowiedzi dostarcza wykres 2.
Jak widać nie jest ani tak, że im więcej głosów w I turze, tym większy przyrost w II, ani odwrotnie. Widać, że oba te czynniki nie są skorelowane a przepływami rządziły inne względy.
Druga możliwość, którą warto sprawdzić, to czy przypadkiem nie było tak, że tam gdzie W.Pszczółowski uzyskał początkowo najlepszy wynik, tam przepływy na rzecz jego konkurenta były najmniejsze. Rzecz ilustruje Wykres 3. Dane dla trzech pierwszych okręgów wydają się to sugerować ale gdy przesuwamy się w dół tabeli zależność liniowa znika i prawidłowość taka się nie potwierdza.
Wypada więc zadać pytanie najbardziej obiecujące. Czyj elektorat w największym stopniu zasilił zwolenników T.Dąbrowskiego. Z konkurencji tej od razu wyłączyć trzeba komitety, które uzyskały najniższe wyniki. Ich udziały są zbyt małe, by można było wychwycić statystyczne zależności nie dysponując danymi zindywidualizowanymi. Pozostają więc elektoraty U.Gołąb i W.Gawdy. Widać je na Wykresie 4.
Analizując wyniki pominąć trzeba dwa obwody, gdzie wpływ, poza ogólnymi czynnikami, miały argumenty lokalne związane ze związkiem każdego z kandydatów z okolicą zamieszkania. Będą to Buraków dla U.Gołąb i Dąbrowa Zachodnia dla W.Gawdy.
Układ czerwonych słupków (przyrost TD) i zielonych (U.Gołąb) nasuwa sugestię bardzo słabego związku negatywnego, to znaczy, tam gdzie więcej osób początkowo głosowało na U.Gołąb, tam przepływy na rzecz T.Dąbrowskiego są nieco mniejsze.
Inaczej przedstawia się sytuacja z wpływem głosowania na W.Gawdę. Jeśli pominiemy wspomnianą Dąbrowę Zachodnią, dane układają się w dość jednoznaczną zależność. Im więcej osób głosowało na W.Gawdę, tym w drugiej turze więcej zyskał T.Dąbrowski.
Wynik ten wydaje się zaskakujący zważywszy , że wizja społeczeństwa obywatelskiego podkreślana przez kandydata z Dąbrowy jest fundamentalnie sprzeczna ze stylem zarządzania burmistrzowskiej pary. Dodatkowo, jednoznaczne poparcie udzielone W.Pszczółkowskiemu wydawało się również skłaniać wyborców W.Gawdy do podobnego zachowania.
By spróbować zrozumieć zachowanie części wyborców, dla których pierwszym wyborem był W.Gawda a drugim T.Dąbrowski, musimy wyobrazić sobie mieszkańca, który przekaz poszczególnych kandydatów odbiera w sposób uproszczony. Nie wnika w niuanse, tylko opatruje poszczególnych aktorów schematycznymi etykietkami.
Jakie uproszczenia odbioru mogły spowodować, że w myśl takiego kryterium najlepszy był Gawda, nieco gorszy Dąbrowski a zdecydowanie najgorszy z tej trójki Pszczółkowski?
Zdefiniowanie tego tajemniczego wymiaru pomoże nam zrozumieć, część tego, co w wynikach tegorocznych wyborów wydaje nam się tak niepojęte. Nie tylko powie nam coś o postrzeganiu W.Gawdy ale, co dla wielu znacznie ciekawsze, wskaże mechanizmy poparcia T.Dąbrowskiego.
Oto moja hipoteza.
Kryterium tym jest antysystemowość czyli postulat zerwania z tradycyjnymi układami władzy, grup i koterii politycznych. Ten element był mocno akcentowany w pierwszych przekazach W.Gawdy np w pocztówce i być może zaważył na dalszym jego postrzeganiu. Z kolei czteroletnia kampania burmistrza przeciw radzie miejskiej mogła u niektórych odbiorców wytworzyć obraz osoby zwalczającej nie tę konkretną radę, lecz wszelkie układy. W.Pszczółkowski natomiast w kampanii przed I turą nie dostarczył wyborcom żadnego argumentu przekonywującego, że nie jest ucieleśnieniem układów i nieprzejrzystości zarządzania. Pewne próby uczynione przed drugą turą nie miały szansy zmienić narzuconego przez czteroletnią kampanię wizerunku.
Wyniki wyborów dadzą nam jeszcze nie jedną szansę poznania sposobu myślenia mieszkańców. Warto tej szansy nie zmarnować i rzeczowo i bez emocji te analizy przeprowadzić. Mądrym na pewno to pomoże a przecież o to chodzi.
Czytaj więcej...