AirDuctors.net

 
Smaller Default Larger

Patrzę na kolejny numer czerwonej gazety „Łomianki” i zastanawiam się, czy nienawiść rozsiewana za pomocą różnych środków rzeczywiście zapada w ludzkie serca. Czy też wręcz przeciwnie, utrwala w odbiorcach odporność na zło, powoduje, osamotnienie siewcy nienawiści i jego kompromitację.

Odpowiedź nie jest łatwa. Po pierwsze zależy to od akceptacji nienawistnych informacji. Ci, którzy są w temacie trochę zorientowani widzą manipulację, inni mogą jej nie dostrzegać. Po drugie, są tacy, którym nienawiść jest potrzebna, a to do wytłumaczenia dlaczego im się nie powiodło, a to by się po prostu lepiej poczuć. Tak mają i niewiele da się z tym zrobić. Na nich liczą różni polityczni mąciciele i cyniczni manipulatorzy. Czy wielu temu ulega? Myślę, że jest ich nie mało. Ale w Łomiankach zdecydowanie mniej, niż gdzie indziej.

I dlatego lubię to miasto.

P.S. Ostatnie „Łomianki” przyniosły informację, że mieszkanka Dąbrowy Zachodniej jest niezadowolona ze sposobu w jakim podjęliśmy decyzję o budowie drogi. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że tak przejrzystego i demokratycznego procesu decydowania o sprawach inwestycyjnych w Łomiankach jeszcze nie było. Wieloetapowa, jawna procedura i jej rezultaty zostały szczegółowo opisane na stronie osiedla i zaakceptowane przez mieszkańców. Okazuje się, że znalazł się ktoś, kto z tego wydarzenia zechciał zrobić inny użytek.

W Łomiankach pada wiele wzniosłych słów, zwłaszcza podczas oficjalnych wystąpień. Jednym z nich jest "patriotyzm" i słowa, które się z nim łączą. Nie zamierzam wyręczać tu tych, którzy na temat patriotyzmu wylali już morze atramentu. Powodem, dla którego zacząłem się nad tym zastanawiać, było skromne wydarzenie na cmentarzyku ewangelickim w Dziekanowie Leśnym.

Dla przypomnienia. Od dwóch lat grupa mieszkańców zachęconych przez Stowarzyszenie Nasze Łomianki pracowała nad odkryciem i udostępnieniem starego cmentarza ewangelickiego, który już niemal doszczętnie pochłonęła Puszcza Kampinoska. W minionym tygodniu odbyło się uroczyste otwarcie z udziałem księdza katolickiego i ewangelickiego, którzy zgodnie poświęcili i pobłogosławili to miejsce.

Jak to się ma do patriotyzmu? Otóż zastanowiła mnie nieobecność osób, które zwykle wygłaszają patetyczne mowy na temat patriotyzmu. Czy znaczy to, że w ich mniemaniu, nie godzi się patriocie odsłaniać groby mieszkających tu niegdyś Niemców?

Często przypomina się nam o walkach polskich żołnierzy i cywilów z okupantami. Zastanawiam się wtedy jak my byśmy w takiej sytuacji postąpili. Wierzę w to, że wraz z sąsiadami gotowi bylibyśmy do poniesienia trudów, wyrzeczeń czy nawet ran. Ale nie mam pewności, czy każdy z nas byłby gotów zaakceptować prawdopodobieństwo, że zginie. Że po prostu przestanie istnieć. Tak czy owak, decyzje naszych przodków są niewyobrażalnie wielkie.

Wreszcie przechodzę do sedna tego co chciałem powiedzieć. Otóż wydaje mi się, że jeśli oddajemy hołd bohaterom walk a nie potrafimy jednocześnie pochylić się nad szczątkami naszych sąsiadów często inaczej myślących niż my i nieraz nawet mówiących w innym języku, to nasz patriotyzm jest uproszczony, żeby nie powiedzieć, prymitywny. Postępując tak, nie powodujemy, że świat staje się lepszy, tylko staje się bardziej nasz a przynajmniej tak nam się wydaje.

Wolę świat dobry niż mój.

 

Oczywiście – odpowiedzą jego zwolennicy.

Nie ma szans – powiedzą inni.

Obserwator, który pokusi się o obiektywizm przyzna z rozbrajającą szczerością, że – To zależy . I będzie miał niewątpliwie rację.  To faktyczne zależy od wielu czynników.

Sposób w jaki Burmistrz Dąbrowski korzysta z podporządkowanych sobie mediów i organizacji wskazuje wyraźnie do  jakiego typu argumentacji się odwołuje. Potańcówki, duże historyczne imprezy plenerowe, promocyjne artykuły w Gazecie Łomiankowskiej, które przy wyższym poziomie wrażliwości czytelnika wywołują reakcję odrzucenia i zniechęcenia. Do tego trzeba dodać prostą i dość agresywną retorykę Stowarzyszenia Łomianki Razem, z której obficie korzystają urzędowe media oraz blokowanie dostępu opozycji do kontaktu z mieszkańcami. Wszystko to wskazuje na komunikację apelującą do mało skomplikowanych umysłowości.

Czy więc osoba posługująca się bardzo intensywnym przekazem o takim charakterze, ma szanse wygrać? To zależy – powtórzmy – to zależy od poziomu mieszkańców naszego miasta. Od tego na ile ciągle jesteśmy wioską, nieco tylko przystrojoną w miejskie piórka a na ile społeczność Łomianek tworzą ludzie wymagający od siebie i od innych więcej. Tacy którzy zadadzą sobie trud przeniknięcia przez fasadę frazesów i retuszowanych zdjęć.

Bardzo na Was Drodzy Mieszkańcy liczę. Najwyższy czas przestać dawać się reklamie wodzić za nos.

Zakończył się festyn sportowy. Pogoda i goście dopisali. Nie było tłoku. Za to były komfortowe warunki do spędzenia czasu na świeżym powietrzu.

Koncepcja imprezy polegała na tym, że stowarzyszenia i komercyjne firmy oferujące usługi sportowe i rekreacyjne prezentowały swoją ofertę dla mieszkańców. One też złożyły się na reklamę w gazecie, one fundowały nagrody i przygotowały atrakcje dla gości. Zarząd Osiedla społecznymi siłami przygotował całość i zapewnił prowadzenie imprezy. Nieoceniony wkład wniosła restauracja Lemon Tree.

Nieraz czyta się uczone analizy na temat partnerstwa publiczno-prywatnego, są do tego regulacje prawne, ustawy i rozporządzenia. A to przecież rzecz, która jest tak naturalna jak słońce nad Łomiankami. Wystarczy chcieć zrobić coś dla społeczności, mieć pomysł i doprowadzić go do końca. Okazji do wykorzystania energii komercyjnych firm dla realizacji społecznych celów jest mnóstwo. Wiele samorządów boi się tego by nie być posądzonym o nieczyste interesy. Ci, którzy się nie boją, zyskują bardzo wiele. Mogą to bez problemu robić jeśli zbudowali sobie wiarygodność. A to dla wielu burmistrzów nie jest łatwe zadanie.

Byłem dziś na spotkaniu ze starostą Żychlińskim, samorządowcem niezwykle doświadczonym i wiedzącym wiele o okolicznych gminach. Rozmawialiśmy sporo o Łomiankach. Nie była to dla mieszkańca naszego miasta przyjemna rozmowa. Starosta mówił z troską o chorym człowieku Powiatu Warszawskiego Zachodniego, o gminie, która traci swe szanse rozwojowe bo władze postawiły na konflikt. Padły przykłady z Ożarowa Mazowieckiego, gdzie podobna atmosfera zdominowała poprzednią kadencję. O tym jak na sesje rady miejskiej sprowadzane były grupy krzykaczy i klakierów. O tym jak próbowano ośmieszać i dyskredytować radnych. O zmasowanej propagandzie w samorządowych mediach.

Ożarowskie pasmo konfliktów przerwały procesy sądowe i zgodna wola mieszkańców, którzy w wyborach odrzucili taki sposób sprawowania władzy. Dziś wszystkim wydaje się, że tak być musiało, że było to oczywiste. Ale czy zawsze zwykli obywatele są w stanie rozpoznać patologię władzy? Moja odpowiedź brzmi: „to zależy”. Zależy od dojrzałości naszej lokalnej społeczności. Bardzo na nią liczę.

O mnie

Ukończyłem na Uniwersytecie Warszawskim socjologię w specjalności socjologii organizacji.

Pierwszym moim miejscem pracy był Instytut Organizacji i Kierowania.

Po jego rozwiązaniu przez pięć lat wykładałem socjologię organizacji na Politechnice Warszawskiej.

Następnie odbyłem dwuletnie studia podyplomowe i roczną praktykę badawczą w wiedeńskim Institut für Höhere Studien w zakresie socjologii organizacji i metod matematycznych.

Po powrocie do kraju pracowałem w Instytucie Kultury i Instytucie Studiów Politycznych.

Następnie, po wygranym konkursie, objąłem stanowisko dyrektora Biura Reklamy TVP. Wówczas była to wyodrębniona jednostka organizacyjna posiadająca własny budżet i służby funkcjonalne. W ciągu sześciu lat kierowania nią, z prostego biura posiadającego kilka małych komputerów, przekształcona została w jedno z przodujących w Europie biur sprzedaży. Posiadała system komputerowy oparty na najnowszych osiągnięciach zagranicznych. Wdrożono zarządzanie przez cele i zarządzanie procesami, autorski system ocen pracowniczych oraz innowacyjne metody sprzedaży. Biuro zatrudniało 70 osób a obroty wynosiły pół miliarda złotych rocznie.

W tym czasie uczestniczyłem w pracach międzynarodowej organizacji European Group of Television Advertising z siedzibą w Brukseli, by w końcowym okresie stać się członkiem jej zarządu.

Następnie zostałem zaangażowany przez jeden z największych koncernów medialnych WPP z zadaniem zorganizowania i poprowadzenia polskiego oddziału agencji reklamowej Mindshare.

Kolejnym wyzwaniem była prezesura Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy w Polsce. W owym czasie była to najważniejsza organizacja reprezentująca interesy mediów, agencji reklamowych i reklamodawców. Rola Stowarzyszenia polegała na utrzymywaniu kontaktu z przedstawicielami rządu i parlamentu oraz komentowanie w mediach zagadnień związanych z reklamą.

Równolegle utworzyłem własną firmę Instytut Mediów zajmującą się audytem mediowym i doradztwem. Prowadzę ją do dzisiejszego dnia współpracując z liderami tej branży z Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Poza działalnością ściśle zawodową, angażowałem się w aktywność społeczną. Byłem przewodniczącym Solidarności w swoim instytucie w roku 1981. Nigdy nie należałem do żadnej partii.

Odbyłem szkolenie wojskowe ukończone w stopniu podporucznika rezerwy.

Jestem harcmistrzem ZHP i przodownikiem turystyki pieszej PTTK.

Żona jest absolwentką Akademii Teologii Katolickiej a syn pracuje w Orange Labs jako główny specjalista.

Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności.

Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Pliki cookies (ciasteczka) to dane informatyczne - pliki tekstowe, przechowywane w urządzeniu użytkownika. Używane są w celu dostosowania wyglądu strony internetowej do preferencji użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych. Używane są również w celu tworzenia anonimowych statystyk, które pomagają zrozumieć w jaki sposób użytkownik korzysta ze stron internetowych. Statystyki te umożliwiają polepszanie struktury i zawartości stron www.


  Na naszej stronie stosowane są dwa rodzaje plików cookies - sesyjne oraz stałe. Sesyjne są plikami tymczasowymi, które pozostają w urządzeniu użytkownika, aż do wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). Stałe pliki pozostają w urządzeniu użytkownika przez czas określony w parametrach pliku albo do momentu ich ręcznego usunięcia przez użytkownika.


  Standardowo oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych domyślnie dopuszcza umieszczanie plików cookies w urządzeniu użytkownika. Możesz zablokować w swojej przeglądarce mozliwość zapisu cookies. Jednak wybór tej opcji automatycznie zablokuje Ci możliwość korzystania z szeregu funkcji na naszej stronie. Nie możemy także zagwarantować, że oferowane na naszej stronie usługi będą działać w zaplanowany sposób i zgodnie z ich przeznaczeniem.


  Więcej informacji na temat blokowania plików typu cookies w Twojej przeglądarce znajdziesz w zakładce "pomoc" przeglądarki.