AirDuctors.net

 
Smaller Default Larger

Dużo ostatnio piszę i wypowiadam się publicznie. Nie sprawia mi to kłopotu ale też nigdy nie było mi potrzebne w takim zakresie. Pojawiły  się też zarzuty dotyczące przedwyborczej aktywności.

Nie wydają mi się one trafne. Myślę, że skoro zdecydowałem się na kandydowanie, jednym z moich podstawowych obowiązków wobec mieszkańców jest umożliwienie im poznania moich poglądów. Dla mnie jako wyborcy zawsze znacznie ważniejsze były wprawdzie działania kandydata, dowody na to że nie o stanowisko mu chodzi tylko o coś więcej. Niemniej sposób widzenia spraw, priorytety i przede wszystkim wizja, to drugi filar propozycji kandydata. Klamrą która spina dorobek wcześniejszych działań i zamierzenia na przyszłość jest wiarygodność

Jeśli czekając na wybory siedziało się cicho i nie uczestniczyło w żadnej tutejszej aktywności, to trudno będzie wyborców przekonać, że chodzi o dobro społeczności a nie o stanowisko.

Szpital Dziekanowski jest potrzebny:
- pacjentom
- pracownikom
- i całym Łomiankom (jak zdrowe i bezdzietne by nie były).
Czy władze Łomianek mogą coś zrobić?
Formalnie niewiele, bo decyzje nie są w ich kompetencjach.
Mogą oczywiście nie nasyłać na Szpital, komornika. Ale to już wreszcie zrozumiały.
No i Burmistrz wziął się do roboty i ...
współorganizuje spotkania-wiece oraz zapowiada udział w organizacji blokady drogi.
Prawdziwy gospodarz gminy powinien natychmiast uruchomić wszystkie swoje zdolności negocjacyjne (jeśli jest w stanie) i zabiegać, lobbować, negocjować. Tego zdesperowani pracownicy nie zrobią. Natomiast pomoc w organizacji wieców skutkuje tym, że spotkania te przeradzają się w polityczny koncert różnych partyjnych opcji.

Tweet tu: https://twitter.com/WitoldGawda

Dzienniki telewizyjne pełne są informacji o klęskach żywiołowych i ludzkich nieszczęściach. Takie newsy dobrze się sprzedają. Ludzie zawsze chcieli coś takiego oglądać. Czy z tego oglądania coś wynika, czy ludzie wyciągają z tego wnioski? Jak pokazuje przykład Łomianek, niekoniecznie.

To prawda, że przed groźnym żywiołem bronią nas wały. Ale już kilkakrotnie ich opór był na granicy wytrzymałości.

Byłem na spotkaniu z holenderskim zespołem zajmującym się między innymi tą problematyką. Taki stopień lekkomyślności wzbudza u nich prawdziwe zadziwienie. W ich ojczyźnie zabezpieczenia przed stanem wód, który zdarza się raz na 1000 lat jest już standardem. A my mówimy „no nie przesadzajmy, taka woda to się zdarza raz na 100 lat” i czekamy.

Nawet jeśli jest tak, jak daje się słyszeć z Urzędu Miasta, że burmistrz ma tu mało do powiedzenia, to nie jest automatem do realizacji przypisanych mu zadań, tylko reprezentantem społeczności, który może w jej imieniu zabiegać, lobbować i negocjować. Jeśli potrafi.

Czego sobie i Państwu życzę.

Odmieniam tu słowo demokracja przez wszystkie przypadki, robię tak bo żyjemy w miejscu, gdzie zrozumienie istoty tego mechanizmu jest największym problemem i wyzwaniem dla całej nasze społeczności.

W Łomiankach wcielono w życie niezwykle destrukcyjną jego wersję, mianowicie pseudo-demokrację. Zachowano wiele form takich jak konsultacje, udostępnianie informacji, finansowanie organizacji pozarządowych, funkcjonowanie samorządu osiedlowego i sołeckiego. Każda jednak z tych rzeczy, gdy się jej przyjrzeć skażona jest klientelizmem, nierównym traktowaniem ludzi i organizacji a przede wszystkim chęcią zwalczania innego sposobu myślenia. Stoi za tym dość prymitywna wizja społeczeństwa, według której, niezależna od władzy myśl, prowadzi niechybnie do zakwestionowania tej władzy, do powstania opozycji, która, jeśli pozwolić jej działać, obali aktualne struktury.

Takie pojmowanie społeczeństwa wyrasta z poczucia słabości, z przeświadczenia, że utrzymujemy się przy władzy tylko dzięki zbiegowi okoliczności. Jeśli pozwolić działać swobodnej wymianie myśli, to natychmiast przegramy.

W każdej, a w szczególności w tak małej społeczności jak Łomianki, oparcie funkcjonowania urzędu Burmistrza na konflikcie z Radą Miejską jest pomysłem wziętym z PRL-owskich wzorów. Prawdopodobnie bezwiednie powtarzanym z braku wiedzy o innych sposobach funkcjonowania władzy. Wiedza o innych społeczeństwach nie służy jedynie do tego by dać zatrudnienie nauczycielom i naukowcom,  ta wiedza uodparnia na błędy bezrefleksyjnego kopiowania wzorców, które poznaliśmy w przeszłości.

Nie bójmy się sięgać po rady tych, którzy wiedzą więcej, nie pozwólmy zamknąć się w zaścianku powielającym ciągle stare błędy.

Bardziej interaktywnie o tym samym na: http://forum.lomianki.org/t/dialog-blog-o-wiedzy-i-niewiedzy/167

Dla bardziej społecznościowych uruchamiamy https://www.facebook.com/dialoglomianki?ref=hl

W niedzielę napisałem, że demokracji trzeba dać szansę ale jak to dziś przeczytałem, nie wydało mi się zbyt przekonywujące. Trzeba  jeszcze  odpowiedziec sobie na pytanie, co powoduje, że demokracja działa?  Że może stać się skutecznym narzędziem wypracowywania  najlepszych rozwiązań?

A no jest taka jedna rzecz, bez której ani rusz, to   z a u f a n i e . Ono niestety nie spada z nieba. Trzeba je żmudnie wypracowywać pokazując wszystkie „za i przeciw”, pozwalając by wzięte zostały pod uwagę wszystkie, nawet najbardziej idiotyczne opinie, udostępniając całą możliwą wiedzę merytoryczną i tą wygodną i tą niewygodną. Trzeba budować zaufanie do procedur ale i do osób czy instytucji, które proces prowadzą. Najlepszym rozwiązaniem jest gdy władze gminy potrafią wznieść się ponad swoje własne preferencje i upodobania i podejmą trud zbudowania sobie pozycji arbitra, a więc kogoś do którego różne strony poszczególnych konfliktów będą mogły się odwołać. Do kogo będą miały zaufanie. Niby to proste ale jakoś żadnemu burmistrzowi Łomianek jeszcze się nie udało. Czy się kiedyś uda? Możemy się do tego rozstrzygnięcia niebawem przyczynić.

Dyskusja na ten temat na: http://forum.lomianki.org/t/latwo-powiedziec-demokratycznie/162

O mnie

Ukończyłem na Uniwersytecie Warszawskim socjologię w specjalności socjologii organizacji.

Pierwszym moim miejscem pracy był Instytut Organizacji i Kierowania.

Po jego rozwiązaniu przez pięć lat wykładałem socjologię organizacji na Politechnice Warszawskiej.

Następnie odbyłem dwuletnie studia podyplomowe i roczną praktykę badawczą w wiedeńskim Institut für Höhere Studien w zakresie socjologii organizacji i metod matematycznych.

Po powrocie do kraju pracowałem w Instytucie Kultury i Instytucie Studiów Politycznych.

Następnie, po wygranym konkursie, objąłem stanowisko dyrektora Biura Reklamy TVP. Wówczas była to wyodrębniona jednostka organizacyjna posiadająca własny budżet i służby funkcjonalne. W ciągu sześciu lat kierowania nią, z prostego biura posiadającego kilka małych komputerów, przekształcona została w jedno z przodujących w Europie biur sprzedaży. Posiadała system komputerowy oparty na najnowszych osiągnięciach zagranicznych. Wdrożono zarządzanie przez cele i zarządzanie procesami, autorski system ocen pracowniczych oraz innowacyjne metody sprzedaży. Biuro zatrudniało 70 osób a obroty wynosiły pół miliarda złotych rocznie.

W tym czasie uczestniczyłem w pracach międzynarodowej organizacji European Group of Television Advertising z siedzibą w Brukseli, by w końcowym okresie stać się członkiem jej zarządu.

Następnie zostałem zaangażowany przez jeden z największych koncernów medialnych WPP z zadaniem zorganizowania i poprowadzenia polskiego oddziału agencji reklamowej Mindshare.

Kolejnym wyzwaniem była prezesura Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy w Polsce. W owym czasie była to najważniejsza organizacja reprezentująca interesy mediów, agencji reklamowych i reklamodawców. Rola Stowarzyszenia polegała na utrzymywaniu kontaktu z przedstawicielami rządu i parlamentu oraz komentowanie w mediach zagadnień związanych z reklamą.

Równolegle utworzyłem własną firmę Instytut Mediów zajmującą się audytem mediowym i doradztwem. Prowadzę ją do dzisiejszego dnia współpracując z liderami tej branży z Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Poza działalnością ściśle zawodową, angażowałem się w aktywność społeczną. Byłem przewodniczącym Solidarności w swoim instytucie w roku 1981. Nigdy nie należałem do żadnej partii.

Odbyłem szkolenie wojskowe ukończone w stopniu podporucznika rezerwy.

Jestem harcmistrzem ZHP i przodownikiem turystyki pieszej PTTK.

Żona jest absolwentką Akademii Teologii Katolickiej a syn pracuje w Orange Labs jako główny specjalista.

Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności.

Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Pliki cookies (ciasteczka) to dane informatyczne - pliki tekstowe, przechowywane w urządzeniu użytkownika. Używane są w celu dostosowania wyglądu strony internetowej do preferencji użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych. Używane są również w celu tworzenia anonimowych statystyk, które pomagają zrozumieć w jaki sposób użytkownik korzysta ze stron internetowych. Statystyki te umożliwiają polepszanie struktury i zawartości stron www.


  Na naszej stronie stosowane są dwa rodzaje plików cookies - sesyjne oraz stałe. Sesyjne są plikami tymczasowymi, które pozostają w urządzeniu użytkownika, aż do wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). Stałe pliki pozostają w urządzeniu użytkownika przez czas określony w parametrach pliku albo do momentu ich ręcznego usunięcia przez użytkownika.


  Standardowo oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych domyślnie dopuszcza umieszczanie plików cookies w urządzeniu użytkownika. Możesz zablokować w swojej przeglądarce mozliwość zapisu cookies. Jednak wybór tej opcji automatycznie zablokuje Ci możliwość korzystania z szeregu funkcji na naszej stronie. Nie możemy także zagwarantować, że oferowane na naszej stronie usługi będą działać w zaplanowany sposób i zgodnie z ich przeznaczeniem.


  Więcej informacji na temat blokowania plików typu cookies w Twojej przeglądarce znajdziesz w zakładce "pomoc" przeglądarki.